Liftingujący krem do rąk VINIDERM
Prezent / współpraca barterowa
Dzięki uprzejmości firmy PRYMUS-KOCH, która jest dystrybutorem kosmetyków Arsy Cosmetics Poland, zostałam właścicielką kilku ciekawych produktów. Krem, który Wam przedstawiam, jest jednym z nich.
Nie jestem osobą, która ma w zwyczaju używać specyfików do rąk. Dłonie od zawsze były omijane, jeśli chodzi o codzienną pielęgnację. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło. Tak po prostu.
Może dlatego, że nie lubię mieć tłustych rąk, denerwuje mnie czekanie aż krem całkowicie się wchłonie. Możliwe... nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam.
Jestem osobą zapominalską, więc nawet jak krem do rąk znajdzie się w mojej torebce, to i tak o nim zapominam i tak leży sobie na jej dnie, zawalony innymi rzeczami.
W paczce, którą pokazywałam Wam TU- znalazłam ten liftingujący krem. Pomyślałam "kurcze, znowu będzie leżał". Jednak jakiś czas temu miałam już krem z serii Natural Rose i zużycie go poszło mi całkiem sprawnie, dzięki który zapachowi wydobywa się z tubki.
Kiedy odkręciłam ten- zakochałam się. Ma tak naturalny zapach, że nie da się przejść obojętnie. Jak dla mnie rewelacja. Uwielbiam zapach świeżych róż- a ten krem tak właśnie pachnie.
Jednym z moich noworocznych postanowień było zajęcie się pielęgnacją, którą dotąd omijałam. Jedną z nich była właśnie pielęgnacja dłoni i stóp. Mam już swoje lata i nie młodnieję niestety. Chcąc wyglądać lepiej, trzeba o siebie dbać. Tak też robię.
Od kiedy krem jest w moim posiadaniu używam go przynajmniej 3 razy dziennie. Jak postawię go "na oczach" to zdarza mi się robić to częściej.
Czy zauważyłam jakieś efekty od czasu kiedy zaczęłam go używać? Sama jestem zaskoczona, ale TAK!
Moje dłonie jak pewnie się domyślacie, skoro nie były pielęgnowane wcale, były szorstkie, bardzo nieładnie wyglądające. Zimą skóra stawała się zgrubiała i nawet potrafiła boleć. Byłam przekonana, że żaden krem nie da rady odbudować tak zniszczonej skóry moich dłoni. Jednak przekonałam się, że systematyczne stosowanie potrafi zdziałać cuda.
Stosuję go zaledwie dwa tygodnie, a moje dłonie nie są już "papierem ściernym". Stan mojej skóry poprawił się w bardzo dużym stopniu. Nie są jeszcze gładkie i aksamitne jakbym chciała, ale czego tu wymagać po dwóch tygodniach od pierwszego użycia?!
W życiu nie spodziewałabym się, że będę tak zachwalać krem do rąk. Ja i kremy do rąk... 😏 A tu proszę! Wydaje mi się, że w końcu znalazłam produkt, który spełnił moje oczekiwania w 100%. Dzięki niemu pomału nabieram nawyk "kremowania" dłoni, co jest dla mnie bardzo ważne od pewnego czasu.
Jak mi się skończy na pewno zamówię sobie kolejną tubkę. Na razie jeszcze jest go sporo, bo jest bardzo wydajny- naprawdę nie wiele go trzeba aby pokryć swoje dłonie odpowiednią ilością kremu.
Szczerze polecam! Jest to mój numer 1 w kremach do rąk.
Krem do rąk liftingujący antyoksydacyjny z Viniderm
– wyciąg winny, olej z pestek winogron i ekstrakt z oleju
różanego.
– wyciąg winny, olej z pestek winogron i ekstrakt z oleju
różanego.
Posiadający lekką, aksamitną konsystencję i zmysłowy zapach, stworzony do intensywnej regeneracji zniszczonej skóry rąk. Zapewnia wysoce efektywną pielęgnację przeciwko starzeniu się skóry łącząc najintensywniejsze naturalne antyoksydanty z wyciągu z wina i oleju pestek winogron. Polifenole zawarte w winie stymulują produkcje kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego w skórze. Olejek uzyskany z pestek winogron ma działanie odżywiające, nawilżające i chroniące.
Perfekcyjna pielęgnacja na dzień i noc może stać się satysfakcjonującą odpowiedzią na potrzeby suchej skóry, tworząc długotrwały efekt elastyczności!
Sposób użycia:
nałożyć niewielką ilość kremu na ręce, masując aż do całkowitego wchłonięcia.
nałożyć niewielką ilość kremu na ręce, masując aż do całkowitego wchłonięcia.
Może dlatego, że nie lubię mieć tłustych rąk, denerwuje mnie czekanie aż krem całkowicie się wchłonie. Możliwe... nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam.
Jestem osobą zapominalską, więc nawet jak krem do rąk znajdzie się w mojej torebce, to i tak o nim zapominam i tak leży sobie na jej dnie, zawalony innymi rzeczami.
W paczce, którą pokazywałam Wam TU- znalazłam ten liftingujący krem. Pomyślałam "kurcze, znowu będzie leżał". Jednak jakiś czas temu miałam już krem z serii Natural Rose i zużycie go poszło mi całkiem sprawnie, dzięki który zapachowi wydobywa się z tubki.
Kiedy odkręciłam ten- zakochałam się. Ma tak naturalny zapach, że nie da się przejść obojętnie. Jak dla mnie rewelacja. Uwielbiam zapach świeżych róż- a ten krem tak właśnie pachnie.
Jednym z moich noworocznych postanowień było zajęcie się pielęgnacją, którą dotąd omijałam. Jedną z nich była właśnie pielęgnacja dłoni i stóp. Mam już swoje lata i nie młodnieję niestety. Chcąc wyglądać lepiej, trzeba o siebie dbać. Tak też robię.
Od kiedy krem jest w moim posiadaniu używam go przynajmniej 3 razy dziennie. Jak postawię go "na oczach" to zdarza mi się robić to częściej.
Czy zauważyłam jakieś efekty od czasu kiedy zaczęłam go używać? Sama jestem zaskoczona, ale TAK!
Moje dłonie jak pewnie się domyślacie, skoro nie były pielęgnowane wcale, były szorstkie, bardzo nieładnie wyglądające. Zimą skóra stawała się zgrubiała i nawet potrafiła boleć. Byłam przekonana, że żaden krem nie da rady odbudować tak zniszczonej skóry moich dłoni. Jednak przekonałam się, że systematyczne stosowanie potrafi zdziałać cuda.
Stosuję go zaledwie dwa tygodnie, a moje dłonie nie są już "papierem ściernym". Stan mojej skóry poprawił się w bardzo dużym stopniu. Nie są jeszcze gładkie i aksamitne jakbym chciała, ale czego tu wymagać po dwóch tygodniach od pierwszego użycia?!
W życiu nie spodziewałabym się, że będę tak zachwalać krem do rąk. Ja i kremy do rąk... 😏 A tu proszę! Wydaje mi się, że w końcu znalazłam produkt, który spełnił moje oczekiwania w 100%. Dzięki niemu pomału nabieram nawyk "kremowania" dłoni, co jest dla mnie bardzo ważne od pewnego czasu.
Jak mi się skończy na pewno zamówię sobie kolejną tubkę. Na razie jeszcze jest go sporo, bo jest bardzo wydajny- naprawdę nie wiele go trzeba aby pokryć swoje dłonie odpowiednią ilością kremu.
Szczerze polecam! Jest to mój numer 1 w kremach do rąk.
Moje dłonie są tak zniszczone,że czasami mam wrażenie,że dotykam pumeksu... Wszystko przez to,że mam jakąś fobię przed zarazkami,zwłaszcza dlatego,że pracuje w sklepie, mam styczność z pieniędzmi i brudnymi butelkami,więc myje ręce co chwilę :/ Mój krem średnio sobie z tym radzi, dlatego chętnie skorzystałabym z niego,tym bardziej,że nie lubię,gdy moje dłonie są tłuste i wszystko się do nich klei. Chętnie zakupię ten krem!
OdpowiedzUsuńP.S. Pisałam już,że uwielbiam Twoje recenzje? :P
Pozdrawiam, www.dystyngowanapanna.wordpress.com
Dziękuję, bardzo mi miło :) Ja również lubię do Ciebie zaglądać :D
UsuńBędę o nim pamiętac ;)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo!
UsuńUwielbiam zapach róży :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Polecam!
UsuńJakie piękne opakowanie.Nie znam kremu:)
OdpowiedzUsuńOpakowania mają cudowne, a jeszcze lepsze działanie! :)
UsuńNie lubię kosmetyków o zapachu róży.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje ulubione zapachy, ja np nie cierpię tych z lawendą albo wanilią :(
UsuńJa mam nawet całą kolekcję kremów do rąk,
OdpowiedzUsuńa te wyglądają super <3
Prepiękne zdjecia a co do kremu to się z checia skuszę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, robione zwykłym telefonem :P
UsuńA krem koniecznie musisz wypróbować :)
Nie znam tej firmy ale produkt opisałaś zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńSuper, chętnie wypróbuję ten krem 😊
OdpowiedzUsuńChętnie bym przetestowała! :)
OdpowiedzUsuńhttp://aleksisaliss.blogspot.com/
Odwdzięczam się za każdą obserwacje :)