Szybkoschnący lakier do paznokci SALLY HANSEN INSTA-DRI - pięknie pomalowane i trwałe paznokcie bez hybrydy
PACZKA PR / PREZENT
Jak większość z Was wie - nie mogę nosić lakierów hybrydowych. Przez dłuższy okres je nosiłam, jednak dopadło mnie uczulenie, które przeistoczyło się w alergię na kilka składników tych lakierów i niestety. Do dziś przyjmuję leki i unikam takiej metody malowania paznokci. Jestem jednak kobietą i uwielbiam, kiedy moje dłonie wyglądają ładnie - tak więc lakier na paznokciach to "must have". Szukałam jednak lakierów, których nie będę musiała zmywać i malować na nowo następnego dnia po zastosowaniu - nie mam na to ani czasu, ani ochoty. Ciężko było trafić na takie kosmetyki, ale w końcu znalazłam lakiery Insta-Dri od Sally Hansen. Dziś właśnie o nich Wam opowiem :)
Na początek zdecydowałam się na dwa odcienie - ostatnio bardzo lubię róż i fiolet, a połączenie tych dwóch kolorów zawsze wygląda dobrze. Tak więc wybrałam odcień z numerem 443 Va-va violet oraz 333 Peachy Breeze.
Jak widzicie lakiery zamknięte są w kształtnych buteleczkach o nietypowej pojemności, bo 9,17 ml. Moim zdaniem jest to sporo - przeważnie spotykam się z 5 ml butelkami - a tu miłe zaskoczenie. Butelki są bezbarwne, więc w całości widzimy kolor lakieru znajdujący się w środku - co mnie zauroczyło? Nakrętki butelek mają identyczny odcień jak sam lakier. Nie różni się niczym.
W środku znajdziemy pędzelek, który nie jest zbyt długi, ale również za krótki, dzięki czemu z łatwością można pomalować paznokcie. Jest dość szeroki na zakończeniu i idealnie wpasował się w kształt moich pazurków. Konsystencją przypominają mi lakiery hybrydowe - są dość gęste - jednak łatwo rozprowadzają się po płytce paznokcia.
Uwierzycie, że już jedna warstwa daje nam idealne krycie? Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale tak właśnie jest. Kolor jest świetnie napigmentowany i nasycony - że nie trzeba nakładać dwóch warstw, aby otrzymać piękny efekt. Czy faktycznie jest szybkoschnący? Oczywiście, że tak! Powiedziałabym, że schnie szybciej jak obiecuje producent. Po 60 sekundach pazurki są suche, fajnie utwardzone i błyszczące.
Jak widzicie - oba odcienie cudownie prezentują się na moich dłoniach, a ja jestem mega zadowolona.
Pierwszy odprysk zauważyłam po 4 dniach - więc dla mnie trwałość bombowa! Tym bardziej, że na co dzień zajmuję się domem i takie prace jak zmywanie, obieranie ziemniaków, pranie ręczne, szorowanie i narażanie paznokci na działanie szkodliwych substancji jak płyny, proszki itp to dla mnie norma - lakier mimo wszystko zostaje na swoim miejscu. Od kiedy pamiętam zwykłe lakiery zdzierały się lub odpryskiwały już po pierwszym zmywaniu naczyń, a tu nic takiego się nie dzieje.
Znacie lakiery Sally Hansen? Używacie jeszcze zwykłych lakierów?