Maybelline Lash Sensational czy Loreal Volume Milion Lashes Excess? Który z nich mnie rozczarował, a który zachwycił?
WSPÓŁPRACA BARTEROWA / PREZENT
Od dawna szukam tuszu do rzęs, który zachwyci mnie na tyle, że będę do niego wracać za każdym razem, kiedy wykończę opakowanie. W drogerii StrefaUrody.pl znalazłam tusze, o których czytałam bardzo dużo opinii, które w większości były pozytywne. To skłoniło mnie do skuszenia się na nie i wypróbowanie na sobie. Dodatkowo wspomnę, że ich cena w tej drogerii jest tak atrakcyjna, że nawet jeśli oba okazały by się bublami, to bym nie żałowała wydanych pieniędzy.
Oba tusze stosuję naprzemiennie od kilku tygodni więc zdanie o nich już mam wyrobione. W sumie już pierwszego dnia wiedziałam, który z nich będzie sprawdzał się w moim przypadku lepiej. Jestem jednak zdania, że tusz do rzęs należy dopasować do swoich potrzeb - ja mam z natury długie rzęsy, które rosną tak jakby kępkami między którymi jest odstęp - co sprawia, że brakuje im objętości. W moim przypadku - dobry tusz - nie może mieć na szczoteczce włosków bardzo blisko siebie, bo nie dają one rady z rozczesaniem i rozdzieleniem moich rzęs. Sylikonowe szczoteczki również najczęściej nie zdają u mnie egzaminu - jak są za giętkie - odpadają, bo uginają się na moich dość twardych włoskach i mażą je jedynie pod spodem - co daje efekt sklejenia i nie wygląda zbyt estetycznie.
O tuszu od Loreal - Milion Lashes Excess - czytałam wiele pozytywnych opinii. W sumie sama byłam ciekawa - jak sprawdzi się ta marka w moim przypadku. Od dawna kojarzyła mi się z luksusem i dobrą opinią. Tuszów z tej linii jest kilka - ja skusiłam się na wersję czerwoną - bo to ona zapadła mi w pamięć - z opinii czytanych w sieci.
Nowa maskara L`Oreal zapewnia wyjątkowe podkreślenia spojrzenia. Idealnie pokrywa każdą rzęsę aby nadać jej maksymalną objętość. Unikalna szczoteczka: - wzbogacona o 50% więcej włosków typu excess niż w maskarze Volume Million Lashes, aby nadać każdej rzęsie objętości, pogrubienia i podkreślenia, - wyjątkowo gęsta szczoteczka zaprojektowana tak, by docierać do każdej rzęsy i umożliwić pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem.
Co jeszcze mnie do niej przekonało? Sama nazwa - Milion Lashes - no która z Pań nie chciałaby mieć pięknych, gęstych rzęs, które z daleka rzucają się w oczy - efekt sztucznych rzęs w moim przypadku jest pożądany :)
Jak widzicie tusz na zewnątrz wygląda rewelacyjnie. Piękna metaliczna czerwień ze złotem, od razu kojarzy mi się z przepychem, bogactwem - kusi i uwodzi nie tylko na półce sklepowej, ale i w łazience. Dodatkowo, jak wspomniałam marka kojarzy mi się podobnie. W środku znajduje się sylikonowa szczoteczka, dość długa i bardzo giętka. Jej główka ma mnóstwo wypustek, gęsto osadzonych co ma pomagać rozdzielać rzęsy i pięknie pokrywać je tuszem.
Jak wspomniałam na samym początku - w moim przypadku tak giętkie szczoteczki nie zdają egzaminu. Moje rzęsy są dość sztywne - proste - żeby szczoteczka była krucha, to przy zetknięciu z nimi - połamała by się. Za nic w świecie wypustki te nie dają rady przedostać się pomiędzy moimi rzęsami. Już przy pierwszym podejściu wiedziałam, że to nie jest tusz dla mnie. Szczoteczka zamiast przenikać, rozczesywać i rozdzielać - gładzi je z wierzchu, przez co maskara nakłada się tak jakby z jednej strony rzęs, tworząc przy tym nie ładny efekt sklejenia. Na początku dawałam mu szanse, bo myślałam, że jak w większości przypadków, tusz potrzebuje trochę czasu - aby lepiej się sprawdzać. Niestety nie zmieniło się nic, tak więc jestem rozczarowana.
Myślę, że sprawdzi się ona u osób, których rzęsy są miękkie i sprężyste i nie za gęste. Sama konsystencja kosmetyku jest idealna - ładnie nabiera się na szczoteczkę - a nałożona na rzęsy trzyma się naprawdę długo. Nie zauważyłam kruszenia czy rozmazywania, a moje ziołowe mleczko niestety nie daje z nim rady. Tak więc trwałość tuszu jest bardzo dobra. Znalazłam jednak na niego patent - używam go ze szczoteczką z innego tuszu i maluję się, kiedy zależy mi na mocnej trwałości.
Drugi tusz - uratował moje zamówienie. Mowa oczywiście o maskarze Maybelline Lash Sensational. Ten tusz przewija mi się przed oczami od dobrych kilku miesięcy. Na nie jednym blogu czytałam o nim pozytywne opinie, ale ja po jakimś bublu tej marki (podkładzie) strasznie się do niej zraziłam i wiele miesięcy omijałam ją szerokim łukiem. Jednak w końcu się skusiłam i nie żałuję.
Pierwsza rewolucyjna szczoteczka wachlarz z różnymi rodzajami wewnętrznych i zewnętrznych włosków wydobywa nawet najkrótsze rzęsy rozwijając je od kącika do kącika dla wielowarstwowego efektu. Niesamowite! Rzęsy jak wachlarz!
Unikalna szczoteczka w kształcie wachlarza o wypustkach różnej długości
- umożliwia widoczne rozłożenie rzęs od wewnętrznego do zewnętrznego kącika oka
- dociera nawet do najkrótszych, niemal niewidocznych rzęs
- precyzyjnie rozdziela dłuższe rzęsy*
*test samooceny
- umożliwia widoczne rozłożenie rzęs od wewnętrznego do zewnętrznego kącika oka
- dociera nawet do najkrótszych, niemal niewidocznych rzęs
- precyzyjnie rozdziela dłuższe rzęsy*
*test samooceny
W tej maskarze również znajdziecie szczoteczkę sylikonową - za którymi ogólnie nie przepadam, jednak w tym przypadku jest ona do zaakceptowania. Dlaczego?
Jest wygięta jak banan, dość sztywna - dzięki czemu daje sobie radę z moimi sztywnymi rzęsami. Wypustki są porozstawianie nieco rzadziej jak w przypadku Loreala więc przy moich kępkach sprawdzają się doskonale.
Co prawda nie rozdziela rzęs przy pierwszych pociągnięciach, które uwieczniłam na fotografii - jednak przy użyciu dwóch warstw całkiem fajnie się sprawdza. Dodatkowy plus i bardzo pożądany efekt w moim przypadku to uniesienie rzęs do góry i ich wywinięcie. Jak wspomniałam na początku - moje rzęsy są proste i przy użyciu najzwyklejszej maskary efekt jest znikomy. Szczoteczki które są w kształcie łuku fajnie się u mnie sprawdzają, bo wywijają te rzęsy ku górze.
Maskara ma fajną konsystencję, piękny kolor, nie osypuje się, nie rozmazuje, nie podrażnia. Zastyga dość szybko - nie odbija się na powiece (za co ją uwielbiam). Zmywa się ciężko, musiałam zmienić produkt do demakijażu - moje ziołowe mleczko nie radzi sobie z nią tak jakbym chciała. Dodatkowy atut to cena - niecałe 20 zł na stronie drogerii StrefaUrody - kusi.
Jak widzicie rzęsy wyglądają o wiele lepiej na tym oku przy użyciu tej maskary. Jestem bardzo zdziwiona bo myślałam, że wynik porównania będzie odwrotny, kiedy zamawiałam te tusze. Rzęsy nie są perfekcyjnie rozdzielone, ale pięknie wydłużone i ładnie uniesione, a tego efektu oczekiwałam.
Na dzień dzisiejszy Maybelline zachwycił mnie na tyle, że do niego wrócę, kiedy tylko skończę opakowanie.
Znacie któryś z tych tuszów? Który z nich skradł Wasze serce?
o widzisz a u mnie sprawdzil sie zdecydowanie lepiej Loreal. Mam go od dawna u siebie i jestem bardzo zadowolona z jego działania :)
OdpowiedzUsuńTakże sprawdza się to co napisałam - wszystko zależy od rzęs.
UsuńMi się ten drugi bardziej podoba :P
OdpowiedzUsuńLoreal?
UsuńLash Sensational używam od dobrych 3 lat i jestem mu wierna :) Świetnie podkreśla rzęsy
OdpowiedzUsuńto prawda, zdecydowanie fajny!
UsuńPrzy tych dwoch wybralabym L'Oreal ;)
OdpowiedzUsuńmimo tego sklejenia ?
UsuńFajny efekt, ja też już dłuższy czas poszukuję idealnego tuszu, ale jeszcze takiego nie spotkałam :(
OdpowiedzUsuńNo ja mam już kilka które lubię.
Usuńvolume milion lashes bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńkażdy ma swój gust - mi nie podoba się to jak wyglądają po nim rzęsy no i nie odpowiada mi miękka szczoteczka.
UsuńMiałam obie mascary i lubię do nich wracać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńJa zawsze miałam słabość do Loreala i tutaj zdecydowanie on wygrywa :)
OdpowiedzUsuńmi się nie podoba efekt niestety, a i szczoteczka jest dla mnie niewygodna.
UsuńBardzo podobają mi się obie mascary. Efekt jest rewelacyjny. Musze sobie kupić nową.
OdpowiedzUsuńpolecam skorzystać ze zniżki :)
UsuńMaybelline Lash Sensational, to mój ideał :D Teraz kiedy mam zrobione rzęsy, to nie używam tuszów, ale tego wykończyłam już 3 opakowania :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie między innymi Twoja opinia o nim mnie przekonała do tego, aby się na niego skusić - i nie żałuję :)
UsuńJestem w szoku, choć o różowym czytalam dużo fajnych opinii miałam inny Loreal z tej serii i był mega. Miałam piękne długie rzęsy aż po brwi po nim.
OdpowiedzUsuńwidocznie wszystko zależy od rzęs ;)
UsuńPo raz kolejny utwierdzasz mnie w przekonaniu, że nie warto po jednym nieudanym teście przekreślać całkowicie firmę! Żadnego z tych tuszy mię miałam okazji używać. Mam swojego ulubieńca od Avon i na razie niczego lepszego nie znalazłam:)
OdpowiedzUsuńCiesz się, że masz taki tusz - ja z tego Maybelline jestem zadowolona, ale jeszcze brakuje mu trochę do ideału - więc... szukam dalej ;)
UsuńZnam oba i oba lubię ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńZnam oba i u mnie nie powodują jakiegoś efektu łał więc używam ich sporadycznie.
OdpowiedzUsuńczyli sprawdza się utwierdzenie, że wszystko zależy od rzęs :)
UsuńA byłam pewna, że Loreal lepiej się spisze :P
OdpowiedzUsuńu każdego wygląda to chyba inaczej ;)
UsuńPrzy moich to ogólnie rzadko który się nawet przyzwoicie sprawdza :P
UsuńMiałam obie i byłam zadowolona😊
OdpowiedzUsuńa który lepiej się sprawdzał?
Usuńu mnie tez loreal się nie sparwdza
OdpowiedzUsuńteż szczoteczka Ci nie odpowiada?
UsuńJa mam ten czerwony ale jeszcze nie używałam. Efekt drugiego tuszu dużo ładniejszy !
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak sprawdzi się u Ciebie :)
UsuńUwielbiam te dwa tusze :)
OdpowiedzUsuńcieszę się.
UsuńNie znam tych tuszy, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się efekt jaki dał drugi
OdpowiedzUsuńmi również :)
UsuńTen z Maybelline mam i używam, a z L'oreal polubiłam różowy i fioletowy :)
OdpowiedzUsuńmoże je wypróbuję.
UsuńWow efekt Super chyba się skusze na oba
OdpowiedzUsuńpolecam skorzystać ze zniżki ;)
UsuńLash Sensational nie znam, ale Volume Milion Lashes Excess sprawdza się u mnie rewelacyjnie :) Może dlatego, że nie mam zbyt gęstych i sztywnych rzęs, jak napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe :)
UsuńMam tusz z L'Oreal, ale czarny i bardzo lubię :-)
OdpowiedzUsuńfajnie - cieszę się :)
UsuńNie znam tych tuszy wiec za wiele w temacie się nie wypowiem ;-)
OdpowiedzUsuńrozumiem, mimo wszystko dziękuję za komentarz ;)
UsuńO drugim czytałam dużo pozytywnych opinii i chyba w końcu się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńpolecam!
UsuńA ja miałam ten tusz Maybelline i wg się u mnie nie sprawdził. Sklejał mi rzęsy i odciskał na powiekach.
OdpowiedzUsuńwięc sprawdza się moja teza, że wszystko zależy od rzęs ;)
Usuńtuszu Loreal - Milion Lashes Excess nie miałam więc się nie wypowiem, ale obecnie używam tylko Lash Sensational, świetnie wyciąga rzęsy i nie skleja, to mój ulubieniec do którego często wracam
OdpowiedzUsuńNo ja jestem z niego zadowolona bardzo i pewnie kupię go ponownie :)
Usuńmaybelline ładniej prezentuje się na Twoich rzęsach i ma fajniejszą szczotkę , ja jednak jestem wierna tuszom loreal i nie sięgam po inne. są idealne do moich wrażliwych oczu.
OdpowiedzUsuńno to widzisz , więc u każdego sprawdza się co innego ;)
UsuńWydaje mi sie, ze oba by sie u mnie dobrze sprawdzily. Ja z kolei mam miekkie rzesy, ale niezbyt geste i krotkie.
OdpowiedzUsuńto pewnie masz rację - wypróbuj a będziesz wiedziała ;)
UsuńGreat post...
OdpowiedzUsuńHave a nice day.
Thank you ;)
UsuńPrzyznam że na ostatnim zdjęciu maybelline pięknie ukazuje skręt rzęs czego po Loreal i nie widać i zdecydowanie delikatniej wyglądają wytuszowane maskarą od maybelline 😉
OdpowiedzUsuńdlatego wrzuciłam to foto ;)
UsuńMam ten drugi tusz i niestety jakoś nie polubiłam się z nim, moje rzęsy za nic nie chcą z nim współpracować :/
OdpowiedzUsuńtak więc sprawdza się to, że u każdego działają inaczej.
UsuńObie te marki ostro konkurują w drogeriach ze sobą jeśli chodzi o tusze. Każdy ma swojego ulubieńca a wersji tych tuszy jest od groma. Sama miałam tusze z tych marek ale nie w tych wersjach dokładnie. Czasem do nich wracam lecz na co dzień moim pierwszym wyborem po który sięgam to Max Factor 2000kcal w wersji podkręcającej (czerwono-czarny) Myślę, że tutaj u Ciebie by się rewelacyjnie sprawdził. Szczoteczka zwykła nie sylikonowa podkręcona (bardziej niż maybelline) Efekt to idealne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńz przyjemnością ją wypróbuję :) dzięki za podpowiedź :)
UsuńAni jedna ani druga u mnie nie sprawdzila.
OdpowiedzUsuńszkoda
UsuńJa nie tuszuje rzes póki co ale w przyszłości również oba tusze przetestuje
OdpowiedzUsuńZnam tusz! Bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńktóry?
UsuńJa mam teraz milion lashes ale ta fioletowa☺ a ja silikonowe szczoteczki uwielbiam 💖💖💖
OdpowiedzUsuńno niestety u mnie ten sie nie sprawdził na tyle, żeby się nim zachwycać.
UsuńMiałam Maybelline Lash Sensational, ale dla mnie dość średni, a ten drugi może wypróbuję.
OdpowiedzUsuńno więc sprawdza się moja teoria, że wszystko zależy od rzęs ;)
UsuńMam podobne zdania co do tych tuszy. Ten z Loreal nie sprawdził się u mnie wcale i nie rozumiem jego fenomenu ale za to maybelline kupuje za każdym razem gdy go wykończę ;>
OdpowiedzUsuńJa kupiłam go po raz pierwszy ale z pewnością nie ostatni :)
UsuńMam dokładnie takie samo zdanie na temat obu tych tuszy, mimo, że mam całkowicie inne rzęsy! :)
OdpowiedzUsuńo widzisz, czyli jednak nie tylko na sztywnych rzęsach tak wypadają :P
UsuńJakie długaśne masz rzęsy :)
OdpowiedzUsuńteraz są krótsze - powypadały :(
UsuńZnam loreal i bardzo lubie. Zreszta kestem fanka ich mascar
OdpowiedzUsuńNo ja niestety nie.
UsuńBardziej podoba mi się efekt drugiego tuszu. Ja sama mam go w zapasach :)
OdpowiedzUsuńczyli tak jak mi ;)
UsuńJa nie lubię tuszy Loreal, zdecydowanie bardziej pasuje mi Maybelline
OdpowiedzUsuńja chyba mam podobnie ;)
UsuńOsobiście bardziej pasują mi tusze Maybelline :)
OdpowiedzUsuńmi na daną chwilę również.
UsuńUwielbiam Maybelline! Mam drugie opakowanie tego tuszu i u mnie sprawuje się super. Tylko jest jedno "ale" - ten tusz musi trochę się podsuszyć, wtedy daje czadu.
OdpowiedzUsuńto ja tak mam w przypadku kilku tuszów.
UsuńFajne opakowania. Jednak ja nie lubi tych silikonowych szczoteczek
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię - wolę z włosia, jednak Maybelline mnie urzekł.
UsuńZdecydowanie moim ulubieńcem samą maskarę z Loreal :)
OdpowiedzUsuńto u mnie na odwrót ;)
UsuńNie znam tych tuszów niestety, ale przyznam, że efekt jaki daje ten drugi mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCieszę się. 😊
UsuńSłyszałam sporo dobrego o tej maskarze z Maybelline i widzę, że u Ciebie też lepiej się sprawdziła. Musze kiedyś po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak sprawdzi się u Ciebie 😊
UsuńOba tusze dają ciekawy efekt końcowy :D i zarówno w pierwszym jak i w drugim podoba mi się szczoteczka:D
OdpowiedzUsuńwidze, że ten czerwony skleja, u mnie on odpada. ten fioletowy duzo lepiej się prezentuje.
OdpowiedzUsuńJa z całego serca polecam Loreal - Milion Lashes Black jest ekstra!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię tusz Maybelline z tej samej serii co Twój, ale nie w różowym opakowaniu tylko w czarnym ze złotym napisem. Bardzo fajny;>
OdpowiedzUsuńLash Sensational to jeden z moich ulubionych tuszów do rzęs. Według mnie jest po prostu niezawodny :)
OdpowiedzUsuńMiałam czarną wersję lash sensational i byłam zakochana! Milion Lashes jest na mojej liście do wypróbowania, więc mam nadzieję, że się u mnie sprawdzi. :)
OdpowiedzUsuńNiestety żadnego z nich nie miałam.
OdpowiedzUsuńMyślę , że też zdecydowalabym się na Maybeline . Super efekt ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz z Maybelline i miło go wspominam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków. Mój ulubiony tusz jest marki Maybelline
OdpowiedzUsuń