Hejt w sieci - jak sobie z nim radzić?
Współpraca barterowa / prezent
Wiele razy czytałam wypowiedzi osób, których dotyczył hejt w sieci i zawsze zastanawiałam się jak sobie z nim radzić. Dziś jestem osobą, której takie coś dotknęło bezpośrednio i chcę się podzielić z Wami przemyśleniami na ten temat.
Pamiętajcie, że podobnie jak Wy - jestem zwykłą osobą, która posiada uczucia, marzenia i wie ile jest warta. Zakładając bloga liczyłam się z tym, że nie każdemu musi się on podobać, jednak nie o to chodzi. Nie założyłam go po to, żeby zaistnieć w świecie mediów i zrobić karierę - nie! Nie mam parcia na szkło i nigdy go nie miałam. Nawet kiedy miałam okazję zabłysnąć, zbierać głosy i prosić o pomoc każdego, kogo się da, wolałam odpuścić i pomóc zaprzyjaźnionej wtedy blogerce. Cieszyłam się z tego, że w jakiś sposób jej pomogłam i że udało się jej zająć miejsce na podium. Po co więc założyłam swój blog? Proste. Dla zabicia czasu. W 2016 roku urodziłam córkę o wiele tygodni za wcześnie. Niestety przez długi czas musiała przebywać w szpitalu oddalonym ode mnie o 130 km. Musiałam wrócić do domu, zająć się synem i walczyć o każdą kroplę pokarmu dla tej małej istotki. Czas dłużył mi się niesamowicie, dlatego założyłam blog i zaczęłam pisać. To zabawne, bo na początku pokazywałam na nim moje zakupy kosmetyczne i nagrody z konkursów, w których licznie brałam wtedy udział. Zupełnie nie spodziewałam się, że z czasem stanie się on miejscem mojej pracy, ale też pomoże mi rozwijać moje hobby czy oderwać się na chwilę od rzeczywistości.
Zawsze podkreślam, że pisanie sprawia mi radość. Nie jestem wybitnie uzdolniona, nie skończyłam polonistyki, oraz nie mam nie wiadomo jak rozwiniętego zasobu słów. W związku z tym często spotykam się z nieprzychylnymi komentarzami na swój temat. Nie przejmuję się jednak i dalej robię swoje. Ten blog to moje miejsce w sieci, gdzie mogę robić i pisać co mi się podoba, wyrażać swoją opinię i nie przejmować się tym, że komuś to może nie odpowiadać. Jestem sobą i za nic w świecie nikt tego nie zmieni.
Zastanawiam się jednak jaki cel mają osoby, które anonimowo pozostawiają komentarze, które mają na celu obrazić. Rozumiem krytykę i potrafię ją przyjąć na klatę, jednak ciągłe wytykanie mi mojej wagi i nazywanie mnie wielorybem krytyką nie jest. Oczywiście zdaję sobie sprawę z nadprogramowych kilogramów, ale nikt z Was tak naprawdę nie wie - jaka jest moja historia. Łatwo jest kogoś oceniać, nie mając w ogóle pojęcia o jego życiu. Nie mam zamiaru również się bronić i tłumaczyć. Bez sensu jest ruszanie i rozgrzebywanie takich dyskusji. Każda z nich jest widoczna na moim blogu - nie usuwam takich komentarzy i na każdy odpowiadam. Postanowiłam jednak to ukrócić i wyłączyć możliwość anonimowego komentowania - mam nadzieję, że osoby, które tak łatwo komentują z anonima - będą to robić również pod swoim nazwiskiem lub pseudonimem. Dlaczego tak postanowiłam? Czy się wystraszyłam? Zbyt mocno się poruszyłam? Nie.
Stwierdziłam, że to moje miejsce w sieci i nie chcę, aby ktoś mnie bezpodstawnie obrażał. Krytykować można zawsze i wszędzie, ale trzeba mieć w sobie trochę kultury i robić to z szacunkiem do drugiej osoby - tocząc dyskusję, a nie obrzucając jadem z każdej możliwej strony.
Jak widzicie mam się dobrze i nie mam zamiaru przejmować się takimi komentarzami. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie pasuje - i ja to szanuję. Wiem, że każdy z nas jest inny, ma inne upodobania, inaczej wygląda, waży mniej lub więcej, ale szanuję to, dzięki czemu mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Osobom, które mają podobny problem chcę powiedzieć, że nie warto przejmować się takimi komentarzami. Anonimy piszą przeważnie ludzie, którzy w sieci budują swoją samoocenę - obrażając innych - podbudowują swoje ego i czują się lepsi. W rzeczywistości najczęściej są to osoby, które nie mają swojego życia, są rozchwiane emocjonalnie lub po prostu komuś zazdroszczą. Zamiast zająć się swoim życiem i skupić się na dobrych rzeczach, wolą krzywdzić innych, wypełniając się od stóp po głów jadem, który sieją wokół... Pamiętajcie, nie ma co brać do głowy - róbcie swoje i cieszcie się z każdej, nawet najmniejszej rzeczy. Doceniajcie to co macie i siejcie dobro - bo ono lubi wracać do tych, którzy je wypuszczają...
Jeśli również spotkałeś się z hejtem w sieci, nie koniecznie będąc jego ofiarą - z pewnością wiesz, że jedne osoby przeżywają go mocniej, a po innych spłynie to jak po kaczce. Dlatego też szanujmy się, rozmawiajmy, wyrażajmy swoje zdanie - jednak z kulturą, bo nigdy nie wiesz na kogo możesz trafić. Takie sytuacje potrafią popchnąć ludzi w nieodpowiednim kierunku, a na przepraszam może być już za późno...
We wpisie wykorzystałam zdjęcia z ostatniego spaceru. Postanowiłam mój ulubiony żakiet i spodnie chinosy Grandio połączyć ze sportowymi butami i zwykłym t-shirtem - wydaje mi się, że to połączenie wygląda równie uroczo jak poprzednia wersja. Te ubrania są niesamowicie wygodne i dodają pewności siebie. A ta pewność siebie jest bardzo ważna - myślę, że pasuje również do tego wpisu.
Czy często spotykacie się z hejtem w sieci? Jak sobie z nim radzicie?