NOWOŚĆ! Róż do policzków MIRACLE SHEER GEL BLUSH i Bronzer MIRACLE SHEER GEL BRONZE MAX FACTOR
W zeszłym tygodniu pokazywałam Wam nowość Podkład nawilżający z filtrem Max Factor Miracle Second Skin i obiecałam, że w kolejnym wpisie będziecie mogli zobaczyć inne nowości tej marki. Tak więc dzisiaj czas na róż do policzków i bronzer z serii Miracle Sheer Gel.
Latem maluję się zdecydowanie rzadziej, jednak w mojej kosmetyczce zawsze znajdują się kosmetyki kolorowe, bo nigdy nic nie wiadomo. Zdarza się, że chcę wyglądać lepiej, dlatego nie rezygnuję z nich całkowicie na ten letni czas. Całkiem niedawno, w moje ręce trafił zestaw kosmetyków z najnowszej serii Max Factor i z przyjemnością zaczęłam je testować. Dziś mam już całkowicie wyrobione zdanie i chcę się podzielić z Wami swoją opinią na ich temat. Wiem, że u każdego kosmetyki sprawdzają się inaczej i u mnie coś może się nie sprawdzić, a u Was wręcz przeciwnie. Dlatego też czytając ten wpis, jak i inne moje recenzje - miejcie to na uwadze.
Jako pierwsze, pod nóż poszły róże do policzków. Do tej pory stosowałam takie w kamieniu, ale często też o nich zapominałam, bo wszystkie schowane są w większych paletach, a jak się czasem człowiek maluje na szybko, to po prostu nie chce mu się przeglądać palet w celu znalezienia potrzebnych kosmetyków i pomija je. Tak jest często w moim przypadku. Zdecydowałam więc, że wypróbuję róże, które zaoferował MAX FACTOR.
Róż do policzków Miracle Gel Blush MAX FACTOR
Róż do policzków w sztyfcie Max Factor z ultrachłodzącą, żelową formułą umożliwi Ci bezbłędną i precyzyjną aplikację, dzięki której przejmiesz kontrolę nad swoim wyglądem. To Ty decydujesz, jak subtelny lub intensywny będzie Twój makijaż – specjalna formuła o uniwersalnym, połyskującym wykończeniu umożliwia budowanie koloru, a dzięki kompaktowemu formatowi możesz użyć różu w sztyfcie, gdziekolwiek jesteś. Róż do policzków Max Factor jest dostępny w 2 intensywnych kolorach, odpowiednich do każdego odcienia skóry.
Pisałam już na moim instagramie, że gdy tylko zobaczyłam te opakowania, to pomyślałam sobie, że to lakiery do paznokci. Pierwszy raz spotykam się z tak oryginalnym wyglądem i przyznam, że bardzo mi się podoba. Z formą róży i bronzerów w sztyfcie już się spotkałam, ale nie do końca mi ona odpowiadała. Dlaczego? Najczęściej te produkty były tłuste, rolowały się i spływały z mojej twarzy. Jestem posiadaczką cery mieszanej i jak możecie się domyślić, nie chciała ona współpracować z tego typu kosmetykami. Dlatego też z pewną niepewnością podeszłam do nowości Max Factor, które się u mnie znalazły.
Pod nakrętką znajdują się sztyfty, przypominające szminkę. Zaskoczył mnie fakt, że były dodatkowo zabezpieczone plastikowym kapturkiem, który chroni kosmetyk przed uszkodzeniem podczas zakładania czy zdejmowania zatyczki. Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałam i dla marki Max Factor daję za ten innowacyjny pomysł 5+.
Sztyfty są dość twarde i w związku z tym ich pigmentacja jest słaba. Dzięki temu, efekt który uzyskamy przejeżdżając tym produktem po twarzy będzie bardzo delikatny. Uważam jednak, że jest to ogromna zaleta, bo malując się, nie chcę uzyskać karykaturalnego efektu jak przy pomocy plastra buraka na swoich policzkach, tylko delikatny, naturalny efekt zaróżowienia cery. Konsystencja dość zbita, a kolejnym plusem jest fakt, że produkty nie są tłuste. Poprzednie róże w sztyfcie które stosowałam, swoją konsystencją przypominały pomadki - tutaj jest coś zupełnie innego. Trwalszego i nie spływającego z twarzy.
Uzyskany efekt można budować. Warto wspomnieć, że pierwsza warstwa nie roluje się i ładnie współgra z kolejną. Osobiście jednak, najbardziej podoba mi się efekt jednorazowego zastosowania. Wygląda on bardzo naturalnie, a kolory są dość ciepłe i neutralne i myślę, że podpasują nie jednej kobiecie.
Czy efekt jest trwały? Szczerze mówiąc, nie maluję się jakoś szczególnie mocno, dlatego ciężko ocenić mi dokładną trwałość tych produktów. Widziałam te kosmetyki na swojej skórze od momentu pomalowania się do demakijażu tak więc jestem z niego zadowolona. Nie jestem jednak jakoś szczególnie wymagająca, bo jak wspomniałam na wstępie - latem nie maluję się praktycznie wcale, a jak już, to chcę mieć naturalny efekt, a nie maskę przez którą moja skóra nie może oddychać.
Bronzer Max Factor Miracle Sheer Gel Bronze
Bronzer do policzków w sztyfcie Max Factor z ultrachłodzącą, żelową formułą umożliwi Ci bezbłędną i precyzyjną aplikację, dzięki której przejmiesz kontrolę nad swoim wyglądem. To Ty decydujesz, jak subtelny lub intensywny będzie Twój makijaż – specjalna formuła o uniwersalnym, połyskującym wykończeniu umożliwia budowanie koloru, a dzięki kompaktowemu formatowi możesz użyć bronzera w sztyfcie, gdziekolwiek jesteś.
Po bronzery sięgam, kiedy wykonuję dokładniejszy i mocniejszy makijaż. Od pewnego czasu lubię delikatnie konturować moją twarz, a ten bronzer idealnie się do tego nadaje. Z łatwością mogę obrysować nim miejsca, które chcę zaznaczyć i nie muszę kombinować z doborem pędzla. Najtrudniej mi zawsze było pomalowanie nosa czy okolic linii szczęki, a z bronzerem Miracle Sheer Gel Bronze od Max Factor, problem został rozwiązany. Konsystencja i trwałość jest podobna jak w przypadku różu, dlatego nie będę się powtarzać.
Podsumowując moją przygodę z tymi produktami chcę powiedzieć, że jestem z nich zadowolona. Można nimi wyczarować naprawdę naturalny efekt i cieszyć się nienagannym makijażem przez wiele godzin. Jest to bardzo wygodna forma, którą z łatwością można zabrać do torebki, nie potrzebując etui z pędzlami, co mnie bardzo cieszy. Nie lubię nosić przy sobie całego asortymentu i seria Miracle Sheer Gel została stworzona z myślą o kobietach takich jak ja :)
Czy spotkaliście się już z tymi kosmetykami? Może już któryś mieliście okazję poznać? Jak podoba Wam się forma podania różu i bronzera?
Już na instagramie wspominałam, że gdybyś nie napisała pomyślałabym że są to lakiery do paznokci, przyznam że wygląd bardzo przyciąga. Chętnie bym wypróbowała u siebie te produkty :)
OdpowiedzUsuńWidzę je po raz pierwszy. :D Nie jestem fanką róży do policzków, ale ten bronzer chętnie wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńBronzer by mnie skusił :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś róż w takiej formie, ale zdecydowanie stawiam na standardowe rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńOdcień 004 jest super :)
OdpowiedzUsuńbronzer to stały element mojego makijażu, rzadko sięgam jednak po sztyfty. chętnie poznam ten, moja skóra czasami jest zaróżowiona więc rzadko dodatkowo dodaję róż
OdpowiedzUsuńJejku, opakowania potrafią zadziwić. Gdybym nie przeczytała Twojego wpisu po zobaczeniu samych zdjęć od razu stwierdziłabym, że to lakiery do paznokci :D
OdpowiedzUsuńZ chęcią chciałabym przetestować te kosmetyki i osobiście je zweryfikować :)
Pozdrawiam serdecznie!
Odcienie zdecydowanie w moim guście! Może i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńBronzer fajnie się prezentuje, choć nie mam przekonania do takiej formy :)
OdpowiedzUsuńmam kilka takich róży w tubce ale jakoś nie potrafię się do nich przekonać :D może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńRóże są świetne, bronzer dla mnie trochę za ciepły :)
OdpowiedzUsuńTam poznałam te kosmetyki i bardzo polubiłam. Zawsze miałam problemy z doborem różu. Tymi można ładnie uzyskać naturalny efekt który bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńPo róże sięgam bardzo, ale to bardzo rzadko, więc generalnie się nimi nie interesuję, ale broznery to już inna bajka. Muszę mieć ich sporo w swojej toaletce i ten też musi się tam znaleźć.
OdpowiedzUsuńróż mnie bardzo zaciekawił, dream rose mnie woła:D
OdpowiedzUsuńMysle ze dla mnie ten brazujacy stick jest zbyt transparentny, ale roze bomba :D
OdpowiedzUsuńBronzer mam w takiej formie, nie jestem z niego bardzo zadowolona. Róż podoba mi się.
OdpowiedzUsuńkolory jak dla mnie super, idealne na teraz aby dopracować opaleniznę słoneczną ;-)
OdpowiedzUsuńAha właśnie nigdy nie miałam tych kosmetyków w sztyfcie. A to brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńale ślicznie wyglądają te sztyfty, kolorki są bardzo ładne, zarówno róży jak i bronzera
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten post. Podobają mi się te produkty i mnie ciekawią. Ale nie wiem, czy umiałabym je dobrze wykorzystać. Mam swój sprawdzony róż od Deborah Milano i bronzer od Kobo i boję się, że zaraz bym je porównywała do siebie.
OdpowiedzUsuńForma jest ciekawa, w pierwszej chwili też pomyślałam, że to lakiery ;) Jednak u mnie by się kompletnie nie sprawdziły, nie przepadam ani za różami, ani za bronzerami ;)
OdpowiedzUsuńWolę jednak w kamieniu i róż i bronzer, bo wydaje mi się, że mój brak wprawy w makijażu w przypadku takiego sztyftu byłby za bardzo widoczny. Ale kto wie - może kiedyś i ja będę zdolna go dobrze użyć na policzkach.
OdpowiedzUsuńJa raczej wolę kosmetyki typu: róż, bronzer i roświetlacz w kamieniu bo boję się, ze jak mam w takiej postaci jak Ty, że zepsuje sobie makijaz haha
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubie używać różu i bronzera os czasu do czasu. Jednak w tej formie takich jeszcze nie widziałam
OdpowiedzUsuń