Podpatrzyłam u kogoś i kupiłam... Też tak miałaś? Kosmetyki, które mnie zainspirowały - NOTINO.pl
Wszyscy odnajdujemy się w normalnych, codziennych sytuacjach, w rzeczywistości, a nie we śnie. Są to okazje zwykłych dni, w których inspirujemy się innymi i normalnymi sytuacjami. Kiedy tęskniłeś za czymś tak bardzo, że musiałeś to mieć? I czy kiedykolwiek kupiłeś coś, co widziałeś u kogoś innego?
Nie wiem jak Wy, ale ciągle trafiam na reklamę w telewizji, która zainspirowała mnie do stworzenia tego wpisu. Jest to filmik stworzony przez Notino. Za chwilę pokażę Wam o której mowa, ale zanim to zrobię chcę Was trochę wprowadzić w temat.
Jestem kobietą. Stosuję różne kosmetyki do pielęgnacji, makijażu czy perfumy. Często decyduję się na te sprawdzone, ale zdarza mi się inspirować produktami, które podpatrzyłam u kogoś. Jakiś czas temu pisałam Wam o perfumach, które goszczą w moim domu od lat. To wszystko za sprawą mojej cioci, którą tak bardzo lubiłam. Zawsze otaczał ją ten cudowny zapach i jest to wspomnienie, które budzi we mnie pozytywne uczucia i masę cudownych wspomnień. Dlatego też od dawna zamawiam sobie właśnie te perfumy. Jednak nie tylko one należą do kosmetyków "podpatrzonych". W tym wpisie chcę je Wam pokazać i trochę o nich opowiedzieć.
Na początek, wrzucam Wam obiecaną reklamę:
Jako właścicielka bloga, który jest typowo kosmetyczny, nie umiem przejść obojętnie obok produktów, które ktoś zachwala. Tym bardziej, jeśli osoby polecające są osobami z mojego bliskiego otoczenia. Wtedy mam pewność, że produkt jest sprawdzony i wart swojej ceny. Wspominam o cenie, bo najbardziej kuszą mnie kosmetyki markowe, luksusowe, z tej wyższej półki sklepowej.
Patrząc na reklamę, którą Wam pokazałam, przypomniało mi się, że byłam w bardzo podobnej sytuacji, która przedstawiona jest w tym krótkim filmiku. Na jednym z wesel na którym miałam okazję się bawić, mój wzrok przykuła pewna dziewczyna. Miała tak nieskazitelną cerę, że nie było można od niej oderwać wzroku. Na twarzy nie miała żadnych przebarwień czy podrażnień i wyglądała bardzo świeżo i promiennie. Porównując ją z innymi kobietami bawiącymi się na weselu stwierdziłam, że ma po prostu tak zdrową skórę i pozazdrościłam jej. Podczas jednej z przechadzek do toalety zauważyłam, jak poprawia swój makijaż przy lustrze. I wtedy zobaczyłam, że to nie cera, a podkład z doskonałym kryciem, idealnie wtapiającym się w skórę. Oczywiście musiałam ją podpytać i wywiązała się z tego miła pogawędka. Dzięki niej, dowiedziałam się, że używa Lancôme Teint Idole Ultra Wear. Oczywiście, niedługo po tym weselu zamówiłam go i osobiście przetestowałam jego właściwości na sobie.
Zapach tego podkładu jest bardzo intensywny i perfumowany. Tak jakby wewnątrz znajdowały się perfumy, a nie podkład do twarzy. Konsystencja jest idealna jak na taki produkt - nie jest zbyt gęsta, ani lejąca, więc z łatwością zaaplikujesz go na twarz pędzlem, gąbeczką czy palcami. Kolejna rzecz o której trzeba napisać to fakt, że podkład oksyduje - ciemnieje przynajmniej o jeden ton chwilę po tym jak nałoży się go na skórę. Jednak nie będzie to problem, bo podkład ma wiele odcieni do wyboru, a ten który pojawia się po oksydacji jest tym, który widzimy na wzorniku. Krycie ma bardzo dobre, ale stapia się z cerą tak, że nie tworzy efektu maski. Wygląda na twarzy naturalnie i świeżo, a przecież właśnie o to mi chodziło :) Dlatego też, ten podkład od pewnego czasu w mojej kosmetyczce jest obowiązkowy :)
Kolejny kosmetyk, który podpatrzyłam u kogoś to krem pod oczy Grown Alchemist Activate. Ten, stosowała moja teściowa i gołym okiem było widać różnicę w stanie jej skóry w tych okolicach. Po raz pierwszy zobaczyłam go u niej wiele lat temu, kiedy razem z mężem spędzaliśmy u niej noc.
Ten krem jest jak kojący kompres pod oczy - momentalnie redukuje opuchliznę i oko wygląda o wiele lepiej. Przy dłuższym stosowaniu skóra robi się jędrna, bardziej napięta, a naczynka które były kiedyś moją zmorą, stały się "niewidzialne". O tym kremie pisałam Wam już na moim blogu i jak będziecie chcieli, to poczytajcie co o nim pisałam.
Ostatnią inspiracją jest szminka Yves Saint Laurent Rouge Volupté Shine Oil-In-Stick. Nie pokażę Wam realnych zdjęć, bo właśnie na nią czekam ;) Podpatrzyłam na ustach u klientki mojej koleżanki i musiałam sobie zamówić widząc, jak prezentuje się na ustach tej pani. Ten błysk, ten kolor... cudo! Z pewnością wrócę do Was z jej recenzją jak pojawi się w moim domu.
Jak widzicie, poprzez inspirację kimś lub czymś możemy znaleźć perełki, które podbiją nasze serca na zawsze. Bardzo podoba mi się pomysł na kampanię NOTINO. Podejrzewam, że każda z nas, kobiet, kupiła kiedyś jakiś kosmetyk z polecenia czy zaciekawienia. Można podpatrzeć ciekawą szminkę czy podkład u kogoś na imprezie, dobry antyperspirant w szatni na siłowni czy piękne perfumy podczas spaceru, zakupów czy w pracy. Nie wstydźcie się pytać, nie bójcie się zaczepiać kogoś, kogo nie znacie, aby dowiedzieć się co takiego używa. To żaden wstyd. Wierzcie mi, że zaczepionym osobom będzie miło, iż z ich polecenia skusicie się na jakiś produkt. Mój mąż do dziś się gryzie, że nie zapytał znajomego o perfumy (wstydził się), a zapach "chodzi" za nim do dzisiaj i nie znalazł go jeszcze stacjonarnie, mimo, że bardzo by chciał.
Jestem ciekawa czy kiedykolwiek zamówiliście coś, bo spodobało się Wam na kimś innym? Perfumy, szminki, kremy czy inne kosmetyki. Dajcie znać w komentarzu. Chętnie poznam Wasze historie.
Ja mam tak często z perfumami :)
OdpowiedzUsuńCzęsto mam tak, że kupuję kosmetyki, które podpatrzę na jakimś blogu, czy po prostu zobaczę u znajomej, czy u kogoś z rodzinki. :)
OdpowiedzUsuńja się jeszcze wstrzymuje z takimi zakupami, ale to mnie raczej nie minie, bo jak ostatnio chciałam się pomalować to do użytku nadawał się tylko eyeliner ;-)
OdpowiedzUsuńJa czasami tak mam :), coś zobaczę i jeśli mi mocno wpadnie w oko, to prędzej, czy później, ale chcę spróbować. Teraz tak mam z tą szminką, aż sprawdzę sobie jak wygląda na innych zdjęciach niż te katalogowe :)
OdpowiedzUsuńczasem też tak mam że zobaczę coś u kogoś strasznie mi wpadnie w oko i kupuję |:d
OdpowiedzUsuńwiększość kosmetyków kupuję z polecania, zwracam uwagę na opinie innych, czytam blogi i zamawiam na notino :)
OdpowiedzUsuńCzesto tak mam. Gdy zobaczę w sieci recenzje kosmetyki, który moze u mnie sie tez spradzic. Kupuje go i testuje efekty na sobie. Z Twoich propozycji najbardziej zainteresowała mnie szminka, czekam na jej recenzje.
OdpowiedzUsuńBardzo często kupuje różne rzeczy z polecenia koleżanek, blogerek czy upatrzone coś na instagramiem. W ten sposób poznałam produkty, na które sama bym nie spojrzała
OdpowiedzUsuńLancome podkład to kusi mnie od dawna. Chciałabym go spróbować
OdpowiedzUsuńOj trafilas w punkt, czesto widzac cos w polecanych u kogos kusi mnie strasznie zakup, ale zazwyczaj wtedy wchodzi w gre moj rozum i dokladnie wybieram kosmetyki. Ale bywalo roznie hahaha :D
OdpowiedzUsuńCzęsto zamawiam kosmetyki podpatrzone u innych, na innych blogach..Zdarza mi się, że jestem zadowolona i zostają ze mną na dłużej..gorzej jest gdy na żywo okaże się, że to w ogóle nie moja bajka..
OdpowiedzUsuńnajczęściej podpatruję nowości u Ady Grotkowskiej i kupuję je potem :-)
OdpowiedzUsuńCzęsto tak mam że kupuje produkty które polecają bliskie znajome. Ten podkład już mnie od dawna kusił, muszę w końcu go zamówić.
OdpowiedzUsuńChyba każdemu się to zdarzyło i zdarza. Ja kupuję coś z polecenia bardzo często.
OdpowiedzUsuńMiałam, oczywiście, że tak. I często później szukam informacji i miejsca gdzie mogę kupić. Dzięki za polecajkę:)
OdpowiedzUsuńNa tę szminkę tez mam teraz ochotę :) poczekam na Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńJako że ja na kosmetykach się często nie znam, to właśnie najczęściej podpatruję na blogach takich jak Twój co ciekawego oferują drogerie. I zawsze kupuję to, co mi podpowiadają blogerki.
OdpowiedzUsuńOj też tak mam że u kogoś coś podpatrzę poczytam że dana rzecz jest zachwalana i sama ją kupuję.
OdpowiedzUsuńTrudne pytanie. Czasami kupuję, ale zależy kto zachwala. Celebryci mnie nie przekonują - zachwalają bo im za to zapłacono niemałe pieniądze. Chętniej skusze się na coś polecanego przez "mniejszą" blogerkę, którą znam choćby wirtualnie. Nawet, jeżeli dany produkt dostała (tylko gdy wiem, że dostanie produktu nie determinuje pozytywnej opinii tak jak ja to robię). Jednak często takie internetowe hity się u mnie nie sprawdzają - np. palety Zoeva, szminki MAC.
OdpowiedzUsuńJestem maniakiem kupowania na Notino! Mają super ceny!
OdpowiedzUsuńJakoś nie miałam okazji robienia zakupów na tej stronie. Muszę kiedyś tam zaglądnąć.
OdpowiedzUsuńZ kosmetykami tak nie mam, wolę stosować to, co już moja skóra zna. Ale często mam tak z książkami ;)
OdpowiedzUsuń