Ana Rose, Kinga Litkowiec "Kasta. Granice pokusy" - recenzja książki
Ta książka była bardzo mocno promowana i przyznam szczerze, że przez ten cały szum wokół niej byłam niesamowicie ciekawa historii, którą znajdę w jej wnętrzu. Ana Rose i Kinga Litkowiec połączyły swoje siły i stworzyły coś, co według zapowiedzi miało być petardą. Czy im to wyszło? O tym dowiecie się czytając moją recenzję.
Twórczośc Any Rose bardzo lubię i nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na jej książki. Zawsze niesamowicie się wciągam w historie napisane przez tę autorkę i spędzam z nimi miły czas. Z Kingą Litkowiec jest różnie - niektóre jej książki rozwaliły mnie na łopatki, inne zrobiły na mnie słabsze wrażenie, ale koniec końców - dobrze mi się ją czyta. Kiedy zobaczyłam, że autorki postanowiły stworzyć coś razem, moja ciekawość sięgnęła zenitu. No bo czy możliwe jest, aby tak zdolne dziewczyny napisały coś słabego? Raczej nie. "Kastę" przeczytałam już dawno, jednak złapało mnie choróbsko, które odebrało mi siły i zupełnie nie miałam jak usiąść do komputera, zebrać myśli i napisać co sądzę o tej książce. Zanim jednak to nastąpi, zostawię Wam opis od Wydawnictwa WasPos.
Rozbudź wszystkie zmysły.
Miej oczy dookoła głowy.
Bądź gotowa na wszystko.
NADCHODZI KASTA
Nikt nie jest bezpieczny, gdy oni są w pobliżu. A jeśli jesteś obiektem ich zainteresowania i mrocznych fantazji, możesz być pewna, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać.
Zagraj w grę, w której oni wyznaczają zasady. Bądź ostrożna, bo widzą każdy Twój ruch. Napędza ich Twój strach. Sprawia, że jeszcze bardziej pragną Cię mieć. Jesteś gotowa na to, co dla Ciebie przygotowali?
Mroczne myśli są nieodłączną częścią ich działania. Robią to, na co mają ochotę. Biorą wszystko, czego zapragną.
A teraz chcą Ciebie.
Kinsley to dziewczyna, która od bardzo dawna tkwi w chorej wręcz relacji ze swoim adoptowanym bratem Masonem. Kiedyś po pijaku straciła z nim dziewictwo, czego ogromnie się wstydzi i żałuje. Mason jednak staje się wobec niej zaborczy i robi wszystko, aby dziewczyna ponownie się z nim przespała. Razem ze swoimi czteroma kumplami, z którymi włada Kastą postanawia złamać Kinsley i zrobić wszystko, aby im uległa. Jednym z kolegów jest Connor, w którym dziewczyna była zakochana jako nastolatka. Do czego mężczyźni są w stanie się posunąć, aby Kinsley im uległa? Czy dziewczynie grozi niebezpieczeństwo?
Przyznam szczerze, że czytając tę historię łapałam się za głowę. Czemu? Zastanawiałam się jakim chorym człowiekiem trzeba być, aby zastawiać na kogoś takie pułapki, w które wprowadzana była dziewczyna. Cały czas zastanawiałam się ile jeszcze złego musi się wydarzyć, aby dziewczyna się złamała i kiedy powie dość. Milion myśli w głowie podczas czytania sprawiało, że nie mogłam oderwać się od tej książki, mimo że nie do końca rozumiem ten klimat i nie koniecznie podobają mi się takie chore akcje. Może w tym właśnie tkwi szkopuł?
Czytając tę historię pojawiały się we mnie przeróżne emocje od nienawiści do obrzydzenia, a zachowanie bohaterki niejednokrotnie wprawiało mnie w osłupienie. Z jednej strony widziałam w niej nienawiść do przyrodniego brata i jego kolegów, a z drugiej miałam wrażenie, że dziewczynie sprawia przyjemność to nękanie i zaczepianie. Sytuacja w łazience z Masonem i Connorem bardzo mnie zszokowała i do dziś zastanawiam się co nimi w tej chwili kierowało. Kinsley w sumie też...
Historia nabiera tempa i w interesujący sposób się rozwija, a zakończenie mnie satysfakcjonuje. Mimo że wielu sytuacji w niej umieszczonych nie potrafię zrozumieć i zaakceptować, to całość oceniam dość wysoko. Autorki pokazały, że nawet tak szokujące wydarzenia można w ciekawy sposób pokazać i skleić w całość tak, że nie będzie to nic odrzucającego.
Podsumowując chcę napisać, że to coś zupełnie innego niż czytałam do tej pory i jestem ciekawa kolejnej części z tej serii. Nie do końca to mój klimat, ale kto wie, może dzięki tym autorkom zacznę sięgać po takie historie częściej. Dziękuję też wydawnictwu WasPos za egzemplarz do recenzji.
Mieliście okazję poznać tę książkę? Znacie twórczość Any Rose lub Kingi Litkowiec?
Nie mój klimat :)
OdpowiedzUsuń