K. N. Haner "Na szczycie. Gra o miłość" - recenzja książki

 

K. N. Haner "Na szczycie. Gra o miłość" - recenzja książki

Przyszedł czas na recenzję kolejnego tomu z serii "Miłość w rytmie rocka" K. N. Haner. To drugi tom tej serii, a jego tytuł to "Na szczycie. Gra o miłość". Czy ten tom zrobił na mnie wrażenie? 


Nie wiem jak Wam, ale mnie pierwszy tom serii bardzo się podobał. Mimo że książka miała ponad 700 stron, to szybko ją przeczytałam i od razu zabrałam się za czytanie kolejnego. Zanim zacznę opowiadać o moich odczuciach, chcę zostawić Wam jak zawsze, opis fabuły, żeby naprowadzić Was na wydarzenia z książki.

Kontynuacja historii szalonej i kontrowersyjnej miłości Rebeki i Sedricka.

Cudowne wakacje Reb i Seda dobiegają końca. Czy powrót do rzeczywistości okaże się równie bolesny jak to, że Rebeka będzie musiała przetrwać rozstanie z ukochanym? Czy niedaleka przeszłość i wspomnienia z dzieciństwa nie będą przeszkodą w budowania szczęścia?

Uczucie, które połączyło tych dwoje, ponownie zostanie wystawione na próbę. Demony przeszłości powrócą, a wróg nigdy nie zapomina. Gra toczyć się będzie o najważniejszą stawkę. O miłość.

Czytając opis, byłam pewna, że znajdę tutaj coś, co mnie wciągnie na maksa. Cudowne wakacje, powrót do rzeczywistości - znając pióro autorki wiedziałam, że może mnie czymś zaskoczyć i sprawić, że opadnie mi szczęka. Czy tak się stało?


K. N. Haner "Na szczycie. Gra o miłość" - recenzja książki


Rebecka i Sedrick wracają z cudownych wakacji i muszą zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Wielkimi krokami zbliża się trasa koncertowa, a to oznacza długą rozłąkę. W życiu bohaterów pojawiają się nowe problemy, zgrzyty i konflikty, a bolesna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Kochankowie rozchodzą się i oboje mocno to przeżywają. Czy uczucie Rebeki i Sedricka przetrwa? Czy to, co jest między nimi okaże się prawdziwe? Jakie losy czeka zespół?

Sięgając po ten tytuł byłam pewna, że ponownie miło spędzę czas. Niestety przyszło rozczarowanie, bo ten tytuł ogromnie mnie wynudził. Zachowania bohaterów były dość irytujące, nie działo się tutaj nic, co sprawiłoby abym z niecierpliwością wertowała kolejne kartki, po prostu kontynuacja i miałam wrażenie, że nie do końca przemyślana. No, chyba że taki był zamysł autorki, aby zdenerwować czytelników i sprawić, że rzucali piorunami w bohaterów. Szczególnie denerwował mnie Sedrick - po lekturze tego tomu śmiało mogę nazwać go hipokrytą, bo udawał kogoś, kim nie jest, jedno mówił, robił drugie etc. Rebeca również w tym tomie zaczęła mnie denerwować, ponieważ nie potrafiła szanować samej sobie. Jako kobieta, nie mam pojęcia jak można pozwać źle się traktować swojemu partnerowi? Jak można nie uczyć się na własnych błędach i żyć wyłącznie dla kogoś. Jestem kobietą, mam 35 lat i nie wyobrażam sobie robić wszystkiego dla własnego męża, nie patrząc na siebie, swój rozwój czy swoje potrzeby. Rebecka taka właśnie była - kobietą, która zachowuje się jak zamknięta w klatce z klapkami na oczach. No, ale cóż. Takie często są bohaterki książek z tego gatunku i chyba czas się do tego przyzwyczaić. 

Mimo że bohaterowie wywołali we mnie masę sprzecznych i negatywnych emocji, to nie rzuciłam książką w ścianę, tylko przeczytałam ją do samego końca. Nie wiem jak robi to K. N. Haner, ale ma taki dar pisania, że człowiek nie odłoży książki, póki jej nie skończy. Tutaj wygrała ciekawość. I wiecie co? Nie żałuję, bo na koniec trochę się akcja rozkręciła i sprawiła, że chciałam więcej. 

Niebawem wrócę do Was z recenzją kolejnego tomu, a tymczasem odsyłam Was do księgarni ANTMAGBOOK, gdzie zamówicie całą serię "Miłości w rytmie rocka" i inne książki, które są godne uwagi. 

Dajcie znać w komentarzu czy czytaliście tę serię i jak się Wam spodobała? Czy bohaterowie i Was tak irytowali?

Komentarze

Prześlij komentarz

Nie wyrażam zgody na przetwarzanie i kopiowanie zdjęć mojego autorstwa. Nie zgadzam się na pozostawianie reklam na moim blogu. Każdy komentarz z linkiem widocznym lub ukrytym zostaje automatycznie usunięty.

Instagram