Monika Skabara "Odrodzenie Feniksa" - patronacka recenzja książki
Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejne książki Moniki Skabary. Uwielbiam jej twórczość, bo do swoich książek zawsze w cudowny sposób wprowadza tematy, o których raczej nikt nie pisze. "Dziewczyna Feniksa" zakończyła się w takim momencie, że miałam ochotę wyjść z siebie i nie mogłam doczekać się kontynuacji. Czy "Odrodzenie Feniksa" mnie zaskoczyło? Co mogę powiedzieć o tej książce?
Zanim opowiem Wam o tym co myślę o tej historii, chcę tradycyjnie już zostawić Wam opis ze strony wydawnictwa, abyście mogli poznać fabułę i stwierdzić, czy to książka dla Was.
Niektórym rzeczom trzeba pozwolić umrzeć, by inne mogły powstać na nowo.
Ava ponownie przewartościowała swoje życie. Odpowiedzialna nie tylko za swój los, musiała prędko stworzyć nową bezpieczną codzienność dla swojej rodziny. Wspólne z przyjaciółką otworzyła w Stanach galerię sztuki, a całą swoją uwagę poświęciła macierzyństwu. Złamanego serca nie da się jednak poskładać tak szybko. Zwłaszcza gdy widma przeszłości są tak uporczywe.
Kiedy Ava wybiera się na międzynarodowy konwent tatuażu, nie spodziewa się spotkać tam Feniksa. Czy będzie w stanie zaufać ponownie temu owładniętemu zemstą człowiekowi? I czy na pewno powinna nadal skrywać przed dawnym ukochanym swoją wielką tajemnicę? Co wspólnego z tym wszystkim ma pewien czarujący Włoch, który próbuje zdobyć serce Avy?
Zaufać ponownie, kiedy raz zostało się zranionym, jest niezmiernie trudno. Ale jeszcze trudniej jest samotnie dźwigać brzemię swoich sekretów. Czy Ava jest gotowa na kolejną transformację? Komu powinna zawierzyć, gdy powrócą dawni wrogowie? Czasem miłości trzeba w sobie zabić, a czasem dać jej szansę, by odrodziła się z popiołów…
Nasza bohaterka stara się układać swoje życie na nowo. No właśnie, stara się, ale czy jej to wychodzi? Jej serce zostało złamane, zaufanie nadwyrężone tyle razy, że nie sposób jest wierzyć, że komukolwiek jeszcze zdoła zaufać. Ona cała została złamana i tak naprawdę dziewczyna nie żyje, a egzystuje. Przykre wspomnienia wypaliły w niej dziurę, której nie da się załatać. Zmaga się z depresją, którą udało się jej w pewnym sensie wyciszyć, ale to podstępna choroba, która już zawsze będzie u jej boku. Prowadzi galerię, zaczyna odnosić sukcesy i mogłoby się wydawać, że udało jej się zamknąć pewne drzwi i ułożyć swoje życie. Decyduje się na wyjazd do Miami, bo jej najlepsza przyjaciółka została zaproszona na międzynarodowy konwent tatuażu i nie może jej tam zabraknąć. Wtedy natyka się na dobrze znanego jej mężczyznę - Finna. Tego, który potraktował ją jak śmiecia i wyrzucił ze swojego życia w najmniej oczekiwanym momencie. Tego, którego tak bardzo kochała. Tego, któremu ufała. I tego, przed którym ma jedną, ale bardzo wielką tajemnicę. To spotkanie, to jak wyważenie drzwi do jej duszy, którą w jakiś sposób udało się zostawić w ukryciu. Od tego momentu wszystko się zmieni i cały jej świat zostanie ponownie postawiony do góry nogami...
Wspomnienia wracają jak bumerang, którego dziewczyna nie chce, albo nie potrafi ponownie złapać. A jak zachowa się Feniks? Dlaczego kilka lat temu zdecydował się odciąć od Avy i Audrey? Czy wszystko, co ich łączyło było tylko bajeczką? Co ukrywa przed mężczyzną Ava?
Nie wiem, jak Monika to robi, ale w pierwszym tomie, razem z Avą pokochałam Finna. Mężczyzna mimo wielu wad, był dla mnie wymarzonym ideałem. Dzisiaj, kiedy czytałam Odrodzenie Feniksa zaczęłam czuć do niego coś zupełnie innego. Nienawiść. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego zachował się tak, a nie inaczej i nie wiedziałam, czy kiedykolwiek mu wybaczę. Doskonale rozumiałam Avę i uczucia, które się w niej kłębiły. Jako osoba chorująca na depresję potrafiłam wczuć się idealnie w życie bohaterki i momentami miałam wrażenie, że czytam o sobie. Może nie byłam żoną agenta specjalnego, ale mam bardzo podobne doświadczenia i każde kłamstwo, a potem nadzieje na lepsze jutro, naprawdę potrafią zrobić w głowie taką sieczkę, że czasami ciężko się podnieść i odnosi się wrażenie, że kończy się świat. Właśnie z tych powodów Ava jest moją ulubioną bohaterką z książek Moniki Skabary, ponieważ jest do mnie bardzo podobna, przez co historia staje się jeszcze bardziej realna, a ja jako czytelnik po prostu stapiam się z książką i odpływam.
To, co dzieje się w tym tomie, to jakiś kosmos! Naprawdę, nie spodziewałam się tak świetnie rozwiniętych wątków i tak pokręconej, a jednak łączącej się w całość historii. Nie, żebym nie wierzyła w możliwości autorki, ale znowu mnie zaskoczyła. Kolejny raz pojawiało się we mnie tyle emocji, że momentami sama ich nie ogarniałam i to jest w tym wszystkim najlepsze.
Zakończenie jest idealnym zwieńczeniem wszystkich pojawiających się w serii wydarzeń i nawet popłynęły mi łzy, bo wiem, że to już naprawdę koniec. Trochę żałuję, bo bardzo polubiłam bohaterów, ale z drugiej strony wiem, że Monika Skabara opowiedziała nam wszystko i naprawdę nie trzeba tutaj nic dopowiadać. Jestem pewna, że niejednokrotnie wrócę do tej serii i będę polecać ją każdemu, przez wiele lat. Jestem dumna i bardzo wdzięczna, zarówno autorce jak i wydawnictwu, że mogłam być jednym z patronów medialnych tej serii. To dla mnie ogromny zaszczyt. Dziękuję!
Jestem ciekawa, jaką teraz historię zafunduje nam autorka i nie mogę doczekać się, aż będę mogła się tego dowiedzieć. Jej fanką będę do końca życia, bo jak wspomniałam na wstępie, Monika to mistrzyni w swoim fachu. Do tej pory w swoim życiu przeczytałam naprawdę dużo książek, ale nie spotkałam się nigdy z tak sprytnym umieszczeniem przeróżnych schorzeń do fabuły. Przeważnie, kiedy pojawiają się jakieś choroby, to w taki sposób, że robi się z bohatera kogoś, nad kim trzeba płakać i mu współczuć. Monika robi to tak dyskretnie, że czytając, zdajemy sobie sprawę z problemu, ale nie patrzymy na bohatera z politowaniem, tylko kibicujemy mu i rozumiemy podejmowane przez niego decyzje. Nawet nie potrafię tego wytłumaczyć, to po prostu trzeba przeczytać!
Mieliście okazję poznać już serię "Dziewczyna Feniksa" Moniki Skabary? Jak się Wam podobają historie autorki?
Siostra miała okazję poznać ten tytuł i jest nim zachwycona. Autorka tworzy świetne historie.
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę autorki i mile ją wspominam. Chętnie sięgnę po pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze poznać twórczości tej autorki, ale wszystko jest do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie, więc sobie odpuszczę ten tytuł. Wolę inne ksiażki. Nie znam tej autorki.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam tych książek, ale jestem zakochana w ich okładkach <3 Rozglądnę się za nimi, kiedy wybiorę się do księgarni :D
OdpowiedzUsuńO tak, okładki mega przyciągają wzrok. Nie można się od nich oderwać, jak i od prezentowanej treści.
Usuńgratuluję kolejnego patronatu! chyba najlepsze uczucie jest wtedy, kiedy patronuje się książce, która nam się bardzo podoba :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, masz rację, to wspaniałe uczucie :)
UsuńNie są to moje klimaty, ale w bibliotece mam fanki takich książek, więc chętnie im podpowiem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Moniki Skabary i jestem szczęśliwa, że mogę być patronką medialną prawie wszystkich oprócz Rosyjskiej Księżniczki.
OdpowiedzUsuńTak jak ja :)
UsuńCałkiem ciekawy pomysł na okładki, a i sama historia zapowiada się naprawdę intrygująco.
OdpowiedzUsuńO rany tak to opisałaś, że zapisuję sobie tytuły bo jestem mega ciekawa jakie będą moje odczucia.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać tej serii, ale po Twojej recenzji czuję się zachęcona, aby to nadrobić :) Tym bardziej, że to kolejna autorka, z której twórczością nie miałam w ogóle styczności.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać tej serii, ale po Twojej recenzji czuję się zachęcona, aby to nadrobić :) Tym bardziej, że to kolejna autorka, z której twórczością nie miałam w ogóle styczności.
OdpowiedzUsuń