Ewa Przydryga "Pomornica" - recenzja książki
Współpraca recenzencka / prezent
Ewa Przydryga to autorka, na której książki czekam z niecierpliwością. Uwielbiam historie, które tworzy i emocje, które wywołują. Do moich rąk w końcu trafiła "Pomornica", o której chcę Wam dziś opowiedzieć. Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko skleić w całość i ubrać w słowa tak, abyście odczuli to, co osobiście czułam podczas lektury tej książki.
Moja przygoda z książkami tej autorki zaczęła się od książki "Bliżej niż myślisz". Pamiętam, że w tamtym czasie najczęściej sięgałam po romanse, ale bardzo chciałam wrócić do moich ulubionych gatunków takich jak kryminał i thriller. Odkąd pamiętam, moje serce biło najmocniej czytając właśnie takie książki, jednak w pewnym momencie mojego życia przestałam po nie sięgać. Po jakimś czasie zaczęło brakować mi tych emocji i ciarek na plecach, więc zaczęłam szukać i tak trafiłam na książkę Ewy. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączne i każda jej nowa pozycja trafia do mojej biblioteczki.
Zanim opowiem o swoich przemyśleniach po lekturze, chcę zostawić Wam opis, który tylko spotęgował moje zaciekawienie "Pomornicą".
Julia i Wiktor, nowożeńcy, wprowadzają się do rodzinnego domu panny młodej. Pod nieobecność męża kobieta zauważa w ogrodzie balonik z zaszyfrowaną wiadomością. Znaleziona w nim wizytówka prowadzi Julię do obskurnego motelu na obrzeżach miasta, do pokoju, w którym kilka chwil wcześniej doszło do brutalnego gwałtu. Jeszcze tego samego dnia w ich domu zjawia się policja, a Wiktor zostaje aresztowany. Idealny świat Julii w jednej chwili legł w gruzach. Kobieta zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, która miała swój początek w jej dzieciństwie w dawnej kryjówce małej Julii. Był nią znajdujący się w ogrodzie domek na drzewie. Szesnaście lat wcześniej jej matka i dziesięcioletnia wówczas Julia znalazły pod nim okaleczone zwłoki zaprzyjaźnionego z rodziną chłopca.
Wkrótce okaże się, że prawda o tej śmierci była zupełnie inna niż wersja, którą przed laty ustalili śledczy.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie opisy. Sprawiają, że od razu wkręcasz się w daną historię i koniecznie musisz dowiedzieć się więcej więc od razu zabierasz się za czytanie. Co znalazłam w tej książce?
Julia ze swoim mężem Wiktorem wprowadzają się do domu, w którym się wychowała. Miejsce to wywołuje w kobiecie masę wspomnień, które nie koniecznie są kolorowe. Szesnaście lat temu, w ogrodzie, pod starą jabłonią znalezione zostały okaleczone zwłoki Filipa Kalinowskiego - chłopaka, który przyjaźnił się z bratem dziewczyny. O morderstwo została oskarżona najlepsza przyjaciółka Julii - Anastazja. Teoretycznie powinna przebywać w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, ale czy tak jest? Właśnie teraz, na gałęzi tego samego drzewa, pod którym leżał Filip, Julia zauważa przywiązany żółty balonik, który w środku zawiera pewną wiadomość. Wiadomość, skierowaną najprawdopodobniej właśnie do niej. Żeby tego było mało, tego samego dnia jej mąż zostaje aresztowany pod straszliwym zarzutem.
Czy to wszystko to przypadek, czy początek okropnych wydarzeń w życiu naszej bohaterki? Dlaczego balonik pojawił się właśnie teraz? Czemu wisi w tym konkretnym miejscu? Czy Julia uda się tam, gdzie prowadzi wskazówka? Co tam odkryje? Czy aresztowanie Wiktora ma związek ze sprawą sprzed 16 lat?
Już na samym początku zapoznawania się z treścią tej książki poczułam mrok, który w niej panował. Ewa Przydryga to moim zdaniem mistrzyni budowania takich klimatów. Czytając, wyobrażałam sobie to stare drzewo, wieczorową porą, spowite mgłą i ciało leżące bez ruchu i oznak życia. To niesamowite, że kilkoma zdaniami można tak mocno wpłynąć na czyjeś emocje. Ewa to potrafi. Poczułam strach, w głowie zaczęło pojawiać się tysiące pytań, a w nozdrzach czułam niemalże metaliczny zapach krwi.
Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo prawdziwi.
W Julii spodobało mi się to, że starała się za wszelką cenę połączyć pewne wydarzenia w jedną całość. Mimo odczuwanego strachu starała się dążyć do celu, nawet jeśli groziło jej niebezpieczeństwo. Jej odwaga mi zaimponowała.
Urzekła mnie też postać Nastki, która mimo bardzo młodego wieku, była postacią przerażającą, niezwykle intrygującą, wzburzającą ogromny niepokój. Z drugiej strony udało mi się doszukać w niej dziewczynki, która ogromnie cierpiała i po cichu wołała o pomoc, która niestety nie nadeszła.
W "Pomornicy" bardzo podobał mi się sposób narracji - dostajemy tutaj zdarzenia z przeszłości jak i teraźniejszość. Stopniowo poznajemy wydarzenia sprzed tej okrutnej zbrodni, która na zawsze odbiła się na psychice bohaterów i wpłynęła na ich życie. Autorka w odpowiednim tempie dawkuje nam pewne tropy, które prowadzą nas do rozwiązania zagadki, którą od samego początku pragniemy rozgryźć. Kiedy jednak jesteśmy pewni, że ją rozszyfrowaliśmy, okazuje się, że tropy były mylne, a wszystko jest zupełnie inne niż się wydawało. I to właśnie sprawia, że książki Ewy Przydrygi są tak emocjonujące i zapadają w pamięć. Potrafi wciągnąć nas do swojego świata, w którym odczuwamy ciągły niepokój i pewien rodzaj zaciekawienia. Tak, jakbyśmy sami byli obok bohaterów i najważniejszych wydarzeń.
Czytając "Pomornicę" Ewy Przydrygi czułam się co najmniej jak jeden ze śledczych, który pragnie rozwikłać sprawę. Czy mi się to udało? Oczywiście, że nie. Zakończenie bardzo mnie zszokowało i kazało mi od nowa spojrzeć na wszystko, co znalazłam w książce.
Jeśli lubicie historie, które mają mroczny klimat, chcecie poczuć prawdziwy strach czy poznać najdalsze zakamarki ludzkiej psychiki, to "Pomornica" będzie do tego idealna. Książka niesamowicie wciąga i nie daje się odłożyć na półkę w trakcie czytania. Nie pozwoli Wam tego zrobić Wasza ciekawość i chęć poznania rozwiązania zagadki, która się tutaj pojawia. Ewa Przydryga to mistrzyni tego gatunku i jak najbardziej polecam Wam zarówno "Pomornicę" jak i inne jej książki.
Na koniec dziękuję autorce za zaufanie, a Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.
Dajcie znać czy poznaliście już twórczość tej autorki? A może ktoś z Was czytał już "Pomornicę"? Jak wrażenia?